***
Dziewczyna. W sumie bezproblemowa. Zawsze uśmiechnięta, szczęśliwa i zadowolona z życia. Kilku najlepszych przyjaciół, którzy byli przy niej bezwarunkowo. Kochający rodzice i wkurzająca siostra, której nie mogło zabraknąć. Jedynie na co mogła się skarżyć to zdrowie. Chore płuca często były powodem do zmartwień. Kilka lat leczenia dały mało efektów, więc trzeba było się z tym oswoić.
Można było powiedzieć, że ma wszystko. Choć w domu nie zawsze starczało każdą pierdołę. Ewa - bo tak miała na imię 16 latka, miała udane życie do momentu kłótni z najlepszą przyjaciółką, z którą spędziła właściwie kilka lat. Właściwie była to tylko głupia sprzeczka, przez którą Ewa więcej wycierpiała niż ktokolwiek by się spodziewał. Oczernianie nastolatki wśród znajomych przez Darię, załamało ją. Czuła się nikim. Odcięła się od świata. Szukała wsparcia w drugiej przyjaciółce, lecz nie otrzymała go. Porzuciła Ewę wtedy, gdy najbardziej jej potrzebowała.
Najgorzej było później. Gdy dostawała wiadomości od ludzi z jej szkoły, miasta z przykrymi tekstami. Wysłuchiwała plot rozpuszczanych na jej temat przez Darię. Miała dość. Jak kiedyś cieszyła się z życia, tak teraz je nienawidzi. Zamyka się każdego dnia w swoim pokoju po szkole i płacze. Tnie się. Zaczęła palić, czego przy jej stanie zdrowia nie powinna robić. Zawaliło jej się wszystko na raz. Nawet chłopak, na którym zależało jej tak bardzo odwrócił się od niej, bo znalazł "lepszą".
Nie miała po co żyć, ani dla kogo. Wmawiała sobie to non stop. Psychicznie wysiadła. Nie wiedziała co ze sobą robić. Drwiny w jej kierunku, odrzucenia i brak zrozumienia to dla niej za dużo. Dla niej jej życie było bez sensu. Zaczęła zarzywać przypadkowe lekarstwa, aby jakkolwiek jej zaszkodziły. Nic się nie działo, więc brała dalej.
Był jeszcze Marcin. Chłopak z jej klasy, który podkochuje się w niej od dłuższego czasu, odkąd byli razem rok temu. Traktowała go jak zwykłego kolegę, śmieszka drugiej C. Gdy zaczął się rok szkolny znów zaczął walczyć o jej względy, lecz na darmo.
Dla Ewy powrót do szkoły oznaczał katastrofę. Kolejne rozczarowania, problemy i przykrości. Bała się przyjść na apel, że będzie wytykana przez rówieśników i obiektem kpin. Tak jednak nie było. Stresowała się okropnie zbliżając się do szkoły. Jednak cała klasa i kilku innych uczniów ciepło przywitało się z nią po długim czasie rozłąki. Niestety była jedna rzecz, którą licealistka musiała znieść - Daria była z Ewą w klasie. Była to dla niej udręka, z którą trzeba było się zmierzyć.
Dla Ewy powrót do szkoły oznaczał katastrofę. Kolejne rozczarowania, problemy i przykrości. Bała się przyjść na apel, że będzie wytykana przez rówieśników i obiektem kpin. Tak jednak nie było. Stresowała się okropnie zbliżając się do szkoły. Jednak cała klasa i kilku innych uczniów ciepło przywitało się z nią po długim czasie rozłąki. Niestety była jedna rzecz, którą licealistka musiała znieść - Daria była z Ewą w klasie. Była to dla niej udręka, z którą trzeba było się zmierzyć.
Z biegiem czasu było lepiej. Powoli Ewa oswajała się z samotnością i nie najlepszym stanem psychicznym. Koleżanka z klasy, którą ubiegły rok zlewała okazała się naprawdę ciepłą osobą. Jednak blond włosa dziewczyna ( Ewa ) nie ufała Natalii, ani żadnej innej osobie. Bała się komukolwiek zaufać. Przeszłość nauczyła ją, że nikt nie jest tego godny.
- Lewińska, proszę się ocknąć! - Ewa usłyszała głos nauczycielki.
Znajdowała się w szkole. W ławce, na lekcji zdaje się angielskiego. Zmęczona kolejną nieprzespaną nocą zasnęła na zajęciach. Zaspana rozejrzała się po sali i spojrzała na Natalię siedzącą po jej lewej stronie.
- Co jest? - wymamrotała brunetce, po odejściu wychowawczyni.
- W nocy się śpi, a nie. - odpowiedziała w miarę głośno, co rozbawiło kilku uczniów.
Po dzwonku wyszła z klasy patrząc w telefon. Dogoniła ją Natala i zabrała jej smartphone.
- Pokaż nadgarstki. - rozkazała. Taak.. Zawsze rano sprawdza, czy znów nie używała "metalowych krzaków". Za każdym razem Ewa bez problemu odkrywa rękawy bluzy przed koleżanką. Czasem były czyste, ale czasem kolejne kreski. Tylko w drugim przypadku Lewińska dostaje z liścia w twarz. Natalia jest wręcz uczulona na ten sposób radzenia sobie z problemami. Sama kiedyś to robiła i teraz próbuje chronić przed tym najbliższych.
- Jeszcze jakieś pytania? - uśmiechnęła się blondynka.
- Niee.. Ale za to patrz kto idzie. - wskazała na Alana idącego w ich stronę.
Alan to chłopak z trzeciej klasy. Syn znajomej mamy Ewy. Można powiedzieć, że największe ciacho jego rocznika. Dziewczyny szaleją za nim, tylko nie Ewa. Ona od ostatniej miłosnej historii nie jest zainteresowana nikim. Myśli, że skoro większość miasta ma ją za nic, to jaki chłopak by o niej poważnie pomyślał. Niepotrzebnie tylko zrobiłaby sobie nadzieję.
Zafascynowana Natalia śledziła go wzrokiem w przeciwieństwie do Ewy, która znów szperała w komórce. Ku zdziwieniu przystojniak podszedł do nich
- Cześć Ewa. - powiedział uśmiechając się i ustawiając, aby go uściskała.
Zdezorientowana uczennica spojrzała na niego i delikatnie przytuliła kolegę, z którym nigdy wcześniej nie zamieniła ani słowa.
Po jego odejściu Natalia złowrogo spojrzała na koleżankę i z założonymi na piersi rękoma poszła do klasy.
- Na co jesteś zła? - zwróciła się, kiedy usiadły w jednej ławce na kolejnej lekcji.
- Co to miały być za przytulasy? - miała pretensje. - Tak bardzo miałaś na niego wylane!
- Sam podszedł i się przywitał to co miałam zrobić? Olać go? - roześmiała się.
- Żebyś wiedziała!
- Już nie obrażaj się skarbie. - dała jej buziaka w policzek i zajęły się lekcją.
Znajdowała się w szkole. W ławce, na lekcji zdaje się angielskiego. Zmęczona kolejną nieprzespaną nocą zasnęła na zajęciach. Zaspana rozejrzała się po sali i spojrzała na Natalię siedzącą po jej lewej stronie.
- Co jest? - wymamrotała brunetce, po odejściu wychowawczyni.
- W nocy się śpi, a nie. - odpowiedziała w miarę głośno, co rozbawiło kilku uczniów.
Po dzwonku wyszła z klasy patrząc w telefon. Dogoniła ją Natala i zabrała jej smartphone.
- Pokaż nadgarstki. - rozkazała. Taak.. Zawsze rano sprawdza, czy znów nie używała "metalowych krzaków". Za każdym razem Ewa bez problemu odkrywa rękawy bluzy przed koleżanką. Czasem były czyste, ale czasem kolejne kreski. Tylko w drugim przypadku Lewińska dostaje z liścia w twarz. Natalia jest wręcz uczulona na ten sposób radzenia sobie z problemami. Sama kiedyś to robiła i teraz próbuje chronić przed tym najbliższych.
- Jeszcze jakieś pytania? - uśmiechnęła się blondynka.
- Niee.. Ale za to patrz kto idzie. - wskazała na Alana idącego w ich stronę.
Alan to chłopak z trzeciej klasy. Syn znajomej mamy Ewy. Można powiedzieć, że największe ciacho jego rocznika. Dziewczyny szaleją za nim, tylko nie Ewa. Ona od ostatniej miłosnej historii nie jest zainteresowana nikim. Myśli, że skoro większość miasta ma ją za nic, to jaki chłopak by o niej poważnie pomyślał. Niepotrzebnie tylko zrobiłaby sobie nadzieję.
Zafascynowana Natalia śledziła go wzrokiem w przeciwieństwie do Ewy, która znów szperała w komórce. Ku zdziwieniu przystojniak podszedł do nich
- Cześć Ewa. - powiedział uśmiechając się i ustawiając, aby go uściskała.
Zdezorientowana uczennica spojrzała na niego i delikatnie przytuliła kolegę, z którym nigdy wcześniej nie zamieniła ani słowa.
Po jego odejściu Natalia złowrogo spojrzała na koleżankę i z założonymi na piersi rękoma poszła do klasy.
- Na co jesteś zła? - zwróciła się, kiedy usiadły w jednej ławce na kolejnej lekcji.
- Co to miały być za przytulasy? - miała pretensje. - Tak bardzo miałaś na niego wylane!
- Sam podszedł i się przywitał to co miałam zrobić? Olać go? - roześmiała się.
- Żebyś wiedziała!
- Już nie obrażaj się skarbie. - dała jej buziaka w policzek i zajęły się lekcją.
*Ewa*
Po skończonych zajęciach udałam się do domu. W prawdzie ze szkoły mam 4 minuty drogi, ale w moim wykonaniu zajmuje to 10 minut. Idąc 3/h ze słuchawkami w uszach nie można się dziwić. Szłam sama. W pewnym momencie poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu. Automatycznie odwróciłam się i wyjęłam słuchawki. Był to Alan. Bardzo dziwne.
- Co taka zdziwiona? - spytał idąc moim tempem i patrząc przed siebie.
- A ty? Tak z dupy do mnie podchodzisz i przytulasz do tego...
- Oj tam oj tam. - przerwał mi. Jest coś za bardzo pewny siebie. Typowy dupek. - Nasi rodzice się przyjaźnią, to dlaczego my nie możemy się zakolegować. Zwłaszcza że jesteśmy w jednej szkole.
- To ma być propozycja czy stwierdzenie?
- Ehh.. Jestem Alan Perow. - wyciągnął prawą rękę ozdobioną bransoletką z muliny i kilkoma pierścieniami.
- Ewa Lewińska. - przedstawiłam się wciąż niepewnie i podałam swoją dłoń, którą chłopak pocałował.
Po powrocie do domu rzuciłam torbę na przedpokoju ściągając trampki i weszłam do kuchni, gdzie była mama.
- Hej słońce, jak w budzie? - spytała szukając czegoś w szafce.
- W porządku. Zasnęłam na angielskim i trochę mi się oberwało..
- Jak się w nocy nie śpi tylko pisze się z chłopakami to tak jest. - jak zwykle jakieś docinki.
- Z nikim nie pisałam, tylko w dzień wypiłam za dużo kawy i nie mogłam usnąć.
- W sobotę idziemy z ojcem do Perowów. Jedziesz z Olcią do babci, czy zostajesz w domu?
- Jak mam cały wieczór siedzieć i malować z siostrzyczką lub oglądać telenowele z babcią to już wolę zostać w domu. Tylko kup mi coś do jedzenia.
- Sama pójdziesz i sobie kupisz. Ja do 15 będę w pracy, to najwyżej pójdziesz ze mną i coś sobie wybierzesz
- Okyy. Lecę do siebie.
Jak zwykle wchodząc do swojego szarego pokoiku zamknęłam za sobą drzwi i położyłam się na łóżko, które jak zwykle było rozłożone. Włączyłam wierzę na full i zamknęłam oczy zupełnie odpływając. Wewnętrzny spokój przerwało mi powiadomienie na telefonie. Chwyciłam za komórkę i odblokowałam ekran. Sms od nieznanego numeru. "Miłej reszty dnia :* Alan. " . Jeszcze tego brakowało, że zdobył mój numer. Nie zamierzam nawet odpisać. Ale zapiszę sobie jego numer w razie czego. Ehh.. Ile dałaby za niego Natalia, a co dopiero Daria. Kiedyś kręcili ze sobą, a ona dalej za nim świruje. Odpowiedniej byłoby powiedzieć, że ma na jego punkcie obsesję. Co by się stało gdyby się dowiedziała, że z nim w ogóle rozmawiam...
- Co taka zdziwiona? - spytał idąc moim tempem i patrząc przed siebie.
- A ty? Tak z dupy do mnie podchodzisz i przytulasz do tego...
- Oj tam oj tam. - przerwał mi. Jest coś za bardzo pewny siebie. Typowy dupek. - Nasi rodzice się przyjaźnią, to dlaczego my nie możemy się zakolegować. Zwłaszcza że jesteśmy w jednej szkole.
- To ma być propozycja czy stwierdzenie?
- Ehh.. Jestem Alan Perow. - wyciągnął prawą rękę ozdobioną bransoletką z muliny i kilkoma pierścieniami.
- Ewa Lewińska. - przedstawiłam się wciąż niepewnie i podałam swoją dłoń, którą chłopak pocałował.
Po powrocie do domu rzuciłam torbę na przedpokoju ściągając trampki i weszłam do kuchni, gdzie była mama.
- Hej słońce, jak w budzie? - spytała szukając czegoś w szafce.
- W porządku. Zasnęłam na angielskim i trochę mi się oberwało..
- Jak się w nocy nie śpi tylko pisze się z chłopakami to tak jest. - jak zwykle jakieś docinki.
- Z nikim nie pisałam, tylko w dzień wypiłam za dużo kawy i nie mogłam usnąć.
- W sobotę idziemy z ojcem do Perowów. Jedziesz z Olcią do babci, czy zostajesz w domu?
- Jak mam cały wieczór siedzieć i malować z siostrzyczką lub oglądać telenowele z babcią to już wolę zostać w domu. Tylko kup mi coś do jedzenia.
- Sama pójdziesz i sobie kupisz. Ja do 15 będę w pracy, to najwyżej pójdziesz ze mną i coś sobie wybierzesz
- Okyy. Lecę do siebie.
Jak zwykle wchodząc do swojego szarego pokoiku zamknęłam za sobą drzwi i położyłam się na łóżko, które jak zwykle było rozłożone. Włączyłam wierzę na full i zamknęłam oczy zupełnie odpływając. Wewnętrzny spokój przerwało mi powiadomienie na telefonie. Chwyciłam za komórkę i odblokowałam ekran. Sms od nieznanego numeru. "Miłej reszty dnia :* Alan. " . Jeszcze tego brakowało, że zdobył mój numer. Nie zamierzam nawet odpisać. Ale zapiszę sobie jego numer w razie czego. Ehh.. Ile dałaby za niego Natalia, a co dopiero Daria. Kiedyś kręcili ze sobą, a ona dalej za nim świruje. Odpowiedniej byłoby powiedzieć, że ma na jego punkcie obsesję. Co by się stało gdyby się dowiedziała, że z nim w ogóle rozmawiam...
Następny dzień zaczęliśmy lekcją wychowania fizycznego. Jak zawsze w piątki mamy na sali z 3G, w której jest Alan. On praktycznie nigdy nie ćwiczy, mimo tego, że jest w klasie sportowej.
- Proszę ustawić się na czerwonej linii i słuchać ogłoszenia. - zabrała głos nauczycielka. - Jak już wiadomo zbliża się dzień nauczyciela i z tej okazji wypadałoby coś przygotować. Tak więc nasz samorząd wymyślił, że wybrani uczniowie zagrają w przedstawieniu. Coś w stylu musicalu, tylko z playbackiem. Listę mamy już przygotowaną i zaraz będzie można się jej przyjrzeć.
Znając mojego pecha jestem wśród tych "wybranych uczniów". Wolałabym uniknąć występowania przed całą szkołą i ogólnie wychylania się poza tłum. Po chwili podbiegła do mnie uradowana Natalka i oznajmiła, że we dwie bierzemy w tym udział.
- I z czego ty się cieszysz? Przecież to tragedia... - byłam negatywnie na to nastawiona.
- Uspokój się. Będzie super! Zwłaszcza jak któraś z nas będzie mieć główną rolę.
- A kto od nas jeszcze na to idzie? - ciekawa byłam.
- Patryk. I jest jeszcze problem, bo Daria się też dostała.. - na to wybuchłam śmiechem.
- To już totalna masakra. Można się wypisać? - zaczęłam szukać wzrokiem nauczycielki.
- Nie. Masz pokazać, że masz wylane na tą kretynkę i wystąpisz. Zrozumiano? - otrząsnęła mnie. - A teraz patrz kto tam taki ładny stoi. - wskazała na Alana rozmawiającego z wuefistką.
- Jezu weź mi idź z tym frajerem... Moi rodzice jutro idą do jego starych. Jak dobrze, że nie muszę z nimi iść.
- Bardzo dobrze! Nie ma chodzenia do niego! Mój jest. - oznajmiła żartując oczywiście i szczerząc zęby.
- Proszę ustawić się na czerwonej linii i słuchać ogłoszenia. - zabrała głos nauczycielka. - Jak już wiadomo zbliża się dzień nauczyciela i z tej okazji wypadałoby coś przygotować. Tak więc nasz samorząd wymyślił, że wybrani uczniowie zagrają w przedstawieniu. Coś w stylu musicalu, tylko z playbackiem. Listę mamy już przygotowaną i zaraz będzie można się jej przyjrzeć.
Znając mojego pecha jestem wśród tych "wybranych uczniów". Wolałabym uniknąć występowania przed całą szkołą i ogólnie wychylania się poza tłum. Po chwili podbiegła do mnie uradowana Natalka i oznajmiła, że we dwie bierzemy w tym udział.
- I z czego ty się cieszysz? Przecież to tragedia... - byłam negatywnie na to nastawiona.
- Uspokój się. Będzie super! Zwłaszcza jak któraś z nas będzie mieć główną rolę.
- A kto od nas jeszcze na to idzie? - ciekawa byłam.
- Patryk. I jest jeszcze problem, bo Daria się też dostała.. - na to wybuchłam śmiechem.
- To już totalna masakra. Można się wypisać? - zaczęłam szukać wzrokiem nauczycielki.
- Nie. Masz pokazać, że masz wylane na tą kretynkę i wystąpisz. Zrozumiano? - otrząsnęła mnie. - A teraz patrz kto tam taki ładny stoi. - wskazała na Alana rozmawiającego z wuefistką.
- Jezu weź mi idź z tym frajerem... Moi rodzice jutro idą do jego starych. Jak dobrze, że nie muszę z nimi iść.
- Bardzo dobrze! Nie ma chodzenia do niego! Mój jest. - oznajmiła żartując oczywiście i szczerząc zęby.
Godzinę później stałam przed salą na kolejne lekcje z Marcinem i rozmawiałam na temat sprawdzianu. Przerwał nam nie kto inny jak Perow. Wkurza mnie ta jego krzywa morda. Zostawiłam Marcina i odeszłam kilka metrów dalej z Alanem.
- Czego ty ode mnie chcesz? - mówiłam egoistycznie.
- Grzeczniej panienko. Chciałem ci tylko oświadczyć, że razem będziemy grać w spektaklu. I już zadbam o to, żebyś nie dostała głównej roli. - ten jego irytujący uśmieszek doprowadza mnie do szału...
- Haha i ty myślisz, że mi na tym zależy? Najchętniej bym się z tego wycofała.
- No to już twój problem. A jest jeszcze jedna rzecz... Cieszę się, że jutro się zobaczymy.
- Chyba jednak nie zobaczymy, bo nigdzie się nie wybieram.
- Wybierasz. I ubierz się jakoś ciekawie, żebym miał na czym oko zawiesić. - puścił do mnie oczko i odszedł.
Boże, nienawidzę dupka! Totalny baran. Zepsuł mi jeszcze bardziej humor. Wkurzona usiadłam przy ścianie obok Martyny i wdałam się z nią w dyskusję.
Ciągle rozmyślałam o Alanie. Z jednej strony mogłabym pójść do niego jutro, by pokazać mu że odważyłam się na to, ale z drugiej strony nie chce mi się na niego patrzeć. Mama pewnie by się dopytywała dlaczego nagle chcę z nimi wyjść, bo w końcu zawsze nie miałam ochoty na to.
- Czego ty ode mnie chcesz? - mówiłam egoistycznie.
- Grzeczniej panienko. Chciałem ci tylko oświadczyć, że razem będziemy grać w spektaklu. I już zadbam o to, żebyś nie dostała głównej roli. - ten jego irytujący uśmieszek doprowadza mnie do szału...
- Haha i ty myślisz, że mi na tym zależy? Najchętniej bym się z tego wycofała.
- No to już twój problem. A jest jeszcze jedna rzecz... Cieszę się, że jutro się zobaczymy.
- Chyba jednak nie zobaczymy, bo nigdzie się nie wybieram.
- Wybierasz. I ubierz się jakoś ciekawie, żebym miał na czym oko zawiesić. - puścił do mnie oczko i odszedł.
Boże, nienawidzę dupka! Totalny baran. Zepsuł mi jeszcze bardziej humor. Wkurzona usiadłam przy ścianie obok Martyny i wdałam się z nią w dyskusję.
Ciągle rozmyślałam o Alanie. Z jednej strony mogłabym pójść do niego jutro, by pokazać mu że odważyłam się na to, ale z drugiej strony nie chce mi się na niego patrzeć. Mama pewnie by się dopytywała dlaczego nagle chcę z nimi wyjść, bo w końcu zawsze nie miałam ochoty na to.